środa, 30 marca 2016

Gdy mi siebie zabraknie.





Ostatnio byłam na swoim pogrzebie. Zahaczyłam o niego nie przez przypadek- wizyta była zaplanowana i zdecydowanie zamierzona. Wyobrażona. I w konkretnym celu.

Pogoda dopisywała. Lekko wiosennie przygrzewało słonko. Ogólnie dzień ciepły, naznaczony delikatnymi podmuchami wiatru. Wszystko wokół już się zieleniło, widać było pierwsze kwiaty (u mnie w rodzinie dużo opisów poświęca się aurze; na własnym pogrzebie chcę pozostać wierna rodzinnej tradycji).

Byli najbliżsi i znajomi. Widziałam twarze niektórych z bliska, innych sylwetki mignęły mi gdzieś bardziej w oddali. Ale wiem, że ich nie zabrakło. Nastrój panował pogrzebowy. Kilka osób ukryło oczy za okularami- choć słońce wcale mocno nie raziło.

Najmocniej poruszyły mnie przemowy. Pozostawię dla siebie, kto i o czym rozprawiał. Poruszono jednak ważne dziedziny mojego żegnanego życia- to, co odgrywało w nim rolę. Uśmiechałam się, dumając nad tym, co było. Czułam się spokojna i spełniona. Pozwoliłam słońcu muskać moją twarz. Kiwnęłam nawet ręką do kogoś, ale chyba mnie nie zauważył. Zamyślił się pewno nad ulatującym życiem...

Wróciłam do siebie z żalem- że coś już zakończone- ale i korzyścią. 
To, o czym mówiono, to były moje życiowe wartości, poukładane i nadające kierunek. Ty też możesz  usłyszeć o swoich, gdy świat Cię będzie żegnał. Chcesz? 


0

wtorek, 29 marca 2016

Wracaj szczęśliwie i ... z żalem.






Powroty zawsze wiążą się z pewnym rozżaleniem. 

Mogło przecież być tak dobrze, że szkoda wyjeżdżać. Zapomniałam o swoich obowiązkach. Ogarnęło mnie błogie lenistwo. Wykorzystałam czas na relaksujący odpoczynek- bez zbędnych wyrzutów sumienia, że go marnuję, a z myślą, że ładuję akumulatory na więcej. Nabrałam dystansu. Odetchnęłam. Poczułam wiosnę i przypływ świeżości. Aż żal zostawić to beztroskie nicnierobienie i wrócić do codzienności.

Mogło też być tak źle, że pojawił się żal ściskający pewne części ciała. Niemoc- chciałam, ale nie znalazłam w sobie dość sił, by zmienić bieg wydarzeń, rozluźnić napiętą atmosferę, wyciszyć krzyczące emocje. Wszystko wokół wprawiało mnie w zakłopotanie. Pojawiła się frustracja, bezsilność, złość, strach, duży dyskomfort. I wyczekiwanie końca, odliczanie godzin i minut. Napięty czas, pełen pustego tykania zegara i wiszącej w powietrzu burzy. Żal w moim sercu, że wszystko źle, wszystko nie tak.

Stąd pytam przewrotnie sama siebie i Was- czy warto wyjeżdżać, by za każdym razem czuć któryś żal?
0

piątek, 25 marca 2016

Wielka Śmierć.








Taki dzień w sam raz na umieranie. Bo dlaczego by nie? Pogoda jakaś taka niemrawa, dywan czeka pełen okruchów na litujący się gest dobroci ze strony odkurzacza, torba na wyjazd sama spakować się nie chce, a ponad wszystkim ząbkująca Mała, która ledwo co usnęła, wyciszona ciepłym mlekiem. Można umierać.

Dziś pozwalam sobie na śmierć. Na śmierć moich wszystkich niedoścignionych bez sensu ideałów. Wieszam na stryczek bez żalu za ciasne myśli, niepasujące już do mnie słowa. 
W drobny mak siekam przestarzałe pomysły i niezrealizowane minione już fascynacje. Gilotyna czeka na zatęchłe emocje, które odczuć się do tej pory nie zechciały (nie daję im kolejnej szansy). W młodym- starego szkoda- winie topię smętne chwile i niechwalebne wspomnienia czegoś, co nie wróci, bo nie ma po co. Wysyłam na rzeź wszystko to, czemu kiedyś nieopatrznie zrobiłam miejsce w swoim życiu, a na nic się ono zdało. Iluzje, nadzieje, obawy, lęki, przebudzenia woli- pa! Żegnajcie, żałoby nie będzie!

Wielki Piątek. Wielka Śmierć. 
Krzyż, cierpienie, niesprawiedliwość, ból, bezradność, wątpliwości.


Moja śmierć nie będzie tak słynna ani zbawienna dla ludzkości. Będzie moim prywatnym manifestem przemiany. Będzie zrobieniem miejsca na nowe, świeże, nazwane i wyczekiwane. Będzie ciszą i zbieraniem życiowej energii w zawieszonym w czasie oczekiwaniu Wielkiej Soboty. Będzie... jest.

Jest powiewem Niedzielnego Zmartwychwstania. Jest realnym przejściem do nowego życia.


Życzę sobie i Wam doświadczenia Śmierci Wielkiego Piątku, Wyczekiwania Wielkiej Soboty 
i Wiosennego Natchnienia Niedzieli Zmartwychwstania.

Alleluja! 
0

czwartek, 24 marca 2016

Bądź tylko sobą!







Być sobą, nikim innym. Odkryć swój potencjał. Cieszyć się swoimi zaletami. Zaakceptować wady. Chcieć się rozwijać. Doceniać swoje osiągnięcia. Sięgać po marzenia. Wychodzić naprzeciw możliwościom.

Dużo się ostatnio o tym słyszy. Zewsząd dochodzą głosy promujące bycie kimś wyjątkowym, czyli właśnie sobą. 
"Bądź sobą, bo wszyscy inni już są zajęci."
"Be original. Be yourself." 
"Ty bądź sobą, nie bądź nikim innym, bo będziesz nikim." 
"Jeden egzemplarz tego rodzaju wystarczy." 
"Jeśli jesteś sobą nie masz konkurencji."
Cytaty na temat unikalności płynącej z bycia sobą można przytaczać niemalże 
w nieskończoność. Bardzo to motywujące i zachęcające do ...bycia właśnie sobą. Tylko co tak rzeczywiście sami dla siebie robimy z tego rodzaju hasłami? Ja przez długi czas lubiłam je czytać i utwierdzać się w poczuciu, że przecież sobą jestem. W końcu jednak zadałam sobie trud poszukania odpowiedzi na pytanie: "Sobą- czyli naprawdę kim?"

No i właśnie- kim jesteś? Jakie masz wartości i potrzeby? Co kieruje Twoimi wyborami? W czym jesteś dobry? Jakie masz słabości? Z czego nigdy w życiu nie zrezygnowałbyś a na co z kolei mógłbyś zacząć poświęcać więcej czasu? Co lubisz? Do czego dążysz? Odpowiedzi na te pytania okażą się być może zaskakujące, ale taki jesteś naprawdę. Zaskakujący i fascynujący, kiedy jesteś sobą.
0

środa, 23 marca 2016

Wielka Moc.







Znowu tuż za rogiem kolejna Wielkanoc. Kolejna kluczowa dla mnie śmierć i błogosławione Zmartwychwstanie. Odrodzenie na wyciągnięcie ręki. Przemiana, wyjście z grobu do pełni życia.

Już tak niebawem. Jeszcze tylko kilka dni na porządki- i te w szafach, i te w myślach, i w sercu.

Niektórzy będą świętować Zająca i pisać życzenia o kurczaczkach w kiełbaskach.
Każdy w końcu ma prawo wybrać swoje wartości. 

... Wybierz przyszłościowo.
0

poniedziałek, 21 marca 2016

Drogi Ty!






Dziś piszę do Ciebie list. Chcę być przy Tobie w Twoim smutku. Chcę dźwigać razem z Tobą Twoje niespełnienie.

Jakiś czas temu zauroczyłeś się Tym Kimś. Oj tak...  Przyszło to na Ciebie jak grom z jasnego nieba! Racjonalnie nie byłeś w stanie stwierdzić, co się z Tobą dzieje, a czułeś, że ciało i myśli dryfowały gdzieś kilka metrów nad ziemią. 
Doświadczałeś tego całym sobą! Było jak? Fe- no- me- nal- nie!

Tylko nie na dłuższą metę. 
Gdy podejmowałeś tę jedyną decyzję na całe życie- być z Tym Kimś-  czy osadziłeś się wtedy mocno w teraźniejszości i twardo stąpałeś po bezpiecznym, nie tylko asfaltowym gruncie?

Ano właśnie...

Dlaczego Cię teraz o to pytam? 
Bo konsekwencje (dzieci, dom, rodzina, rachunki... codzienne życie).

Uważasz, że przed ślubem było inaczej. Że obietnice, marzenia, pomysły, romantyczne wieczory, szalone wypady, namiętne pocałunki... Przecież ciągle była z Tobą ta sama osoba, Twój Ktoś! Może nie odebrałeś sygnałów od niej. Nie wyczułeś, o co jej tak naprawdę chodzi. Nie zrozumiałeś, jaka może za tym kryć się przyszłość. A teraz ... klops.

Jesteś tu, gdzie jesteś. Przed granicą swojej wytrzymałości. Masz problem, który niczym olbrzymi głaz tarasuje Ci drogę naprzód. Nie widzisz możliwości pozbycia się go. Tupiesz ze złości nogą. Nie kryjesz swojej bezradności, rozgoryczenia, zawiedzenia, rozczarowania, nawet upokorzenia. Jest Ci niesamowicie ciężko. Sięgasz po leki. Masz dość; ewidentnie dość!

Zatrzymaj się na chwilę w swoim szalonym pędzie wymówek i niespełnienia. 
Nie podejmuj decyzji pod wpływem emocji. 
Spójrz na ten swój głaz. Przyjrzyj mu się. Oswój go, obejdź dookoła. Czy z każdej strony wygląda tak samo? Da się go dotknąć? Jaki jest; jaka jest jego faktura? Czy rzeczywiście jest taki obcy, daleki i zimny, za jakiego go uważasz? Czy nie jest czasem jednak trochę...Twój? Może wcale nie jest taki ciężki? Może... po prostu dasz radę go podnieść i ponieść? Może... to jednak kamień nie głaz? Może... kamyczek?

Daj mu szansę, proszę Cię o to.

Twój ból.




0

piątek, 18 marca 2016

Bądź świadomy swej wartości, niech ktoś inny Ci zazdrości.




Zaczynam słowami z dziecięcej piosenki. Odnoszę jednak wrażenie, że przede wszystkim dedykowane są one mamom- niejednokrotnie zagubionym w gąszczu codziennych zmagań 
z rzeczywistością.








Zastanawialiście się kiedyś nad tym, jak ubogacającym przedsięwzięciem jest uporządkowanie własnych wartości? Doświadczyliście tego procesu?

Niby takie nic. Zapisujesz spontanicznie to, co dla Ciebie jest najważniejsze. Potem czytasz oraz dodajesz jeszcze to i owo. Oczywiście z różnych dziedzin: życie osobiste, zawodowe, rodzinne. I otrzymujesz listę punktów, na których opierasz swoją egzystencję. Ile czasu poświęcasz na te najważniejsze z nich? Jak to się ma do Twoich przekonań i wyobrażeń?

Niby takie nic. Dowiedziałam się jednak o sobie nowości i ...wyszło szydło z worka. Czasem to, co dla nas stanowi największą wartość, znika gdzieś w natłoku codziennych zadań. A nie tak miało być...

Z listy swoich wartości budujesz swoją własną wartość- człowieka wartości pełnego ;) I właśnie, niech inni zazdroszczą, bo to odkrywczy proces.
0

czwartek, 10 marca 2016

Co się dzieje w Twojej głowie?







Kociokwik myśli. Nieustannie goniące się idee. Rozważania od przebudzenia aż do zaśnięcia. Niczym nie dające się wyciszyć zamysły. Ciągle coś i coś... Jak tu normalnie funkcjonować przy takim natłoku "gadających" informacji?

Naukowcy nie od dziś chcą nam w tym pomóc. Pochylają się nad uważnym przeżywaniem tego, co doświadczamy. Mindfulness, bo o tym mowa, pomaga nam w skupieniu się nad tu 
i teraz, i głębszym doznaniu tego, co akurat dzieje się wokół nas, i z nami. Nie jest to forma medytacji, ani modlitwy, choć niektórym może wydawać się bardzo do niej zbliżona. Należy ją- uważność- traktować jako skupienie się na sobie. Jak czuję swoje ciało? Jak oddycham? Jakich emocji doświadczam? Co czuję, w związku z myślą, akurat przechodzącą przez moją głowę? 

Wbrew pozorom doświadczenie tych wszystkich "Jak" rodzi pewną trudność. Zachęcam jednak do spróbowania tego rodzaju poczucia siebie; do otworzenia się na nowe doznania. Uważne przeżywanie tego, co daje nam los, jest drogą do lepszego poznania siebie, empatii i trwalszych relacji z innymi.

I na koniec do przemyślenia słowa psychoterapeuty Pawła Holasa: "Im bardziej mieszkamy 
w swoich myślach, tym bardziej one nami miotają. Uważność uczy nas tego, jak być 
w bardziej otwarty i akceptujący sposób z tym, co się w nas dzieje- myślami, uczuciami, doznaniami w ciele. To uzdrawia i pozwala bardziej cieszyć się życiem."
0

wtorek, 8 marca 2016

Wdzięczność w każdej z nas.








Kocham Go całym sercem. Jest dla mnie jedyny, wyjątkowy, niepowtarzalny, najlepszy. Ma zestaw zalet, które mnie uskrzydlają i pakiet wad, z którymi jestem w stanie dojść do porozumienia. Taki jest mój Mąż. Ufam, że większość z Was (jak nie wszystkie! ;)) może 
w podobnych kategoriach wypowiadać się o swoim.


Skoro mamy takich wspaniałych mężczyzn przy sobie, nie sposób jest zapomnieć 
o wdzięczności za dar ich osób. Wdzięczność- wbrew pozorom to o niej chcę dziś opowiedzieć ;P Nawiążę do opisanej już sytuacji, która znowu, z okazji 8 Marca, radośnie się powtarza. 
I uśmiecham się i cieszę, choć szczerze przyznaję w głębi serca, że rodzi się też w mojej głowie myśl: "Jeeeeej, po co to wszystko? Mamy tyle wydatków, lepiej odłożyć te pare groszy do skarbonki na coś potrzebniejszego. Kwiaty postoją kilka dni i będą do wyrzucenia..." I gryzę się wtedy w język. Mam świadomość, że jak raz zareaguję w ten sposób, mogę- choć w dobrej wierze- ale jednak zniechęcić mojego Męża do tego typu przyjemnych przecież bardzo prezentów. I kwiatów więcej w życiu z jego inicjatywy nie oglądać. A tego nie chcę, o nie! Więc doceniam, cieszę się, uśmiecham, wstawiam do wody i stawiam w widocznym miejscu, żeby pachniało wiosną i Jego zaangażowaniem w nasz związek.

A zaraz potem przychodzi kolejna myśl: "Jest cudownym człowiekiem, że pamięta; że się stara." I jestem Mu za to wdzięczna. To uczucie budzi u mnie ciepło w sercu, lekkość, dobre samopoczucie, spokój, który wypełnia mnie od środka. Taka właśnie dla mnie jest wdzięczność. Jest uczuciem, które warto w sobie pielęgnować i dbać o nie, bo daje zaskakująco dobre owoce. Wdzięczność żywię też do wszystkich innych mężczyzn, którzy akurat przy okazji Naszego Święta podkreślają w jakiś sposób naszą kobiecość. To naprawdę bardzo miłe i budujące dla mnie! :)

A dla Ciebie czym jest wdzięczność; jak ją odczuwasz w swoim życiu?
0

poniedziałek, 7 marca 2016

A Ty gdzie jesteś na tej liście?





Zrobiłam sobie bardzo konkretny, życiowy rachunek sumienia. Taki, nawet można powiedzieć, bezlitosny. Przyjrzałam się wnikliwie wielu aspektom mojego tu i teraz; mojego ja. I doszłam do istotnego wniosku: znajduję się na liście dwudziestu najbogatszych kobiet świata.

Pochodzę z kulturowo bardzo ciekawej miejscowości. Mam wspaniałych  rodziców, którzy zapewnili mi w dzieciństwie i okresie młodości wszystko, co na miarę ich wyobrażeń, było mi potrzebne. Mieszkam w miejscu urzeczywistniającym moje priorytety. Mam wspaniałą rodzinę, na czele z mężczyzną dla mnie najlepszym spośród możliwych. Zasypiam w poczuciu bezpieczeństwa. Stać mnie na to, czego wymagam. Nie czuję się nierozumiana. Mogę dość otwarcie głosić swoje przekonania. Mam otwartą drogę do rozwoju i samorealizacji. Nie muszę chować swojej twarzy pod chustą ani martwić się przesadnie o dobrostan dzieci. Samochód ciągle jeszcze mi odpala i rusza (nawet z dwójki). W spożywczym nie brakuje moich ulubionych jogurtów. W domu jest przytulnie, choć nadal bez firan. Słońce coraz mocniej grzeje. Biodro przestało boleć.

Nie mam wielu rzeczy. Nie posiadam miliona na koncie; nawet się zauważalnie do niego nie zbliżam. Nie kupuję nagminnie markowych ciuchów. Nie mam w zwyczaju skarżyć się na pogodę. Nie bywam co tydzień w kinie ani SPA. Nie jestem na bieżąco z repertuarem opery. Nie umiem pięknie się wypowiadać. Co piątek nie umawiam się ze znajomymi na piwo. Nie mam tatuażu. Nie posiadam jachtu ani domku letniskowego, nie wspominając o rezydencji na Hawajach. Pewno nie pojadę w tym roku na wakacje ani nie dostanę premii. Nie podróżuję nigdzie co weekend. Nigdy nie skakałam i pewno nie skoczę ze spadochronem. Ale co z tego? Znam siebie i wiem już, że do mojego prywatnego poczucia szczęścia te moje "niezrobione" 
i "nieposiadane" po prostu nie są mi potrzebne. Nie utożsamiam się z nimi. Z życia biorę to, co odzwierciedla, kim jestem.

Dlatego też uważam siebie za jedną z najbogatszych- bo lubię, doceniam i jestem wdzięczna za to, co mam. Co prawda kwalifikuję się do drugiej dziesiątki, ale ścisłe podium sprawiedliwie pozostawiam tym z wieloma zerami na koncie;) 
A Ty gdzie jesteś w stanie ujrzeć siebie w podobnej statystyce? :)
0

sobota, 5 marca 2016

Wyobrażone = doznane.









Zbyt często się martwimy. Nasze myśli wymykają się spod naszej kontroli, jakby puszczone samopas i niestety nie pozostaje to dla nas bez poważnych skutków. Pozwalamy złym koncepcjom panoszyć się w naszej głowie i nierzadko siać spustoszenie. Po co to wszystko?

Badania potwierdzają, że umysł nie odróżnia tego, co się wydarzyło, od tego, co sobie zobrazuje. Kapitalizujmy zatem w sobie pozytywne, nie negatywne emocje! Niech przyświeca nam idea: przeżywam coś dobrego, cieszę się tym, za jakiś czas wracam do wspomnień, opowiadam o nich komuś lub sobie i przenoszę się raz jeszcze (i jeszcze raz, i jeszcze) w świat budujących odczuć.

To jedno z założeń psychologii pozytywnej. Proste ćwiczenie, a wnoszące świeżość i radość do codzienności. Chcesz się przekonać? ;)
0

piątek, 4 marca 2016

Femme fatale.







Mężczyzna wykorzystany tylko i wyłącznie do jej prywatnych celów. Pozbawiony swojego zdania, godności i testosteronu. Ona ma władzę. Ona manipuluje i intryguje. Ona- Izebel.

Kolejna bohaterka naszych biblijnych rozważań. Inteligentna, odważna, pomysłowa, zaradna lwica z pomalowanym pazurem. Uparcie wierząca w bożki do samego haniebnego końca. Ludzie wokół niej to pionki w grze, na szarym końcu gdzieś tam w tle z mężem. Liczą się rządy 
i poddaństwo ludu. Reszta to tylko złudne przesłanki losu, które i tak dają się ułożyć w historię napisaną jej ręką i podbitą królewską pieczęcią poślubionego w interesach politycznych Achaba.

Życie jednak upomina się o swoje. Bóg nierychliwy, a sprawiedliwy. Czeka i czeka na nawrócenie, upokorzenie się i umiejętne odkrycie swojej egzystencjalnej pozycji. Kiedy to nie następuje, spełnia swoje tragiczne proroctwa. Katastrofalnie w Starym Testamencie, niezgodnie z naszymi wyobrażeniami w XXI wieku (1 Krl 16;18;19;21; 2 Krl 9).

Każdy niestety może podzielić smutny los dumnej Izebel (tak na marginesie- kto daje swojemu dziecku na  imię "Sterta gnoju", ten w pewien sposób warunkuje już jego przyszłość). 

Nie na darmo więc tak często słyszymy: "Gdzie serce Twoje, tam skarb Twój". Chyba nie chcesz przechowywać swojego w kupie śmieci nieuporządkowanego, wyniosłego nad miarę życia?


0

czwartek, 3 marca 2016

Kobieto! Może Ci to nie dać nic.





W marcowych rozważaniach będzie u każdego często przewijał się temat kobiecości. Nieważne, czy prowadzisz związaną z tym działalność, czy po prostu kobietą jesteś i siłą rzeczy ta problematyka nie jest Ci obca. Marzec to oddanie hołdu kobiecości. I już.

Nie od dziś promuje się styl sprawiania sobie drobnych przyjemności. Nadarza się taka bądź inna okazja- doceń siebie samą! Ekskluzywna podróż, szalona wycieczka, wizyta w SPA, wypad z przyjaciółmi, wyczekiwana lektura, pobyt w saunie, aromatyczna kawa. Zrób/kup cokolwiek, co sprawi Ci przyjemność i przypomni, że przede wszystkim to Ty w tym dniu jesteś ważna.

I nie mówię, że nie. To oczywiście dobry sposób na uprzyjemnienie sobie dnia, poczucie się wyjątkową i po prostu zrelaksowanie się. To też w życiu jest bardzo ważne! 

W związku z tegorocznym Dniem Kobiet mam jednak inną propozycję. Co by się stało, gdybyś oprócz siebie doceniła inne bliskie Ci kobiety? Chodzi mi szczególnie o te z Twojej rodziny. Co byś powiedziała na wspólne przeglądanie starych rodzinnych zdjęć przy owocowej herbatce 
z mamą, babcią i może jesteś tą szczęściarą, że jeszcze z prababcią? Albo wspólne pieczenie ciasta z siostrą i córką? Hmmmmm, brzmi smakowicie? ;) Chcę Ci po prostu przypomnieć, jak drogocenne jest pielęgnowanie relacji z kobietami, które tworzą jeden ród. Łączy je jedna historia, jedne geny, jedna więź. Choćby inaczej patrzyły na świat i czego innego oczekiwały od życia- są jedną rodziną; jednością.

Do Dnia Kobiet zostało jeszcze kilka chwil- na przemyślenie tematu i przygotowanie się. Mam świadomość, że może Ci to nic nie dać; możesz przeczytać i nie mieć ochoty nawet zadzwonić do zrzędliwej matki, żeby wysłuchiwać jej durnych narzekań. Tylko od jednego nie uciekniesz- od daru jej kobiecości, którego owoce nosisz w sobie. Doceń to, nim będzie za późno.   
4

wtorek, 1 marca 2016

Świnia porażka.







Po wielu nieprzespanych nocach,  rozmowach do późna z przyjaciółką, poradach najbliższych, testach psychologicznych, ocenie znajomych i Twoich własnych wnikliwych analizach podejmujesz wreszcie tą jedyną decyzję na całe życie. On/ona i nikt więcej. Amen.

Mija krótka w Twoim mniemaniu chwila od ślubu i Ten Ktoś okazuje się totalnym niewypałem. Zamiast Szczęścia i Cudu Życia świnia miał/-a czelność awansować do miana Twojej Życiowej Porażki!

STOP.
Czy na pewno warto nadawać mu/jej ten tytuł?

Przypomnij sobie Wasze wszystkie dobre chwile, zauroczenia, randki, wspólne odkrywanie siebie i razem świata, wycieczki, żarty, plany i nadzieje. Chcesz cały ten bogaty asortyment cudownych przecież momentów wrzucić do jednego wora cierpień, rozpaczy i nieudacznictwa? Nie żal Ci?

Oszukał/-a Cię? Cały czas Cię oszukiwał/-a? Od początku kogoś udawał/-a? Nie był/-a sobą? Chciał/-a Cię zmanipulować i mu/jej się udało? Sorry, ale pod wpływem emocji Was łączących byłoby mu/jej niezmiernie trudno tego dokonać. Trochę możesz sobie ulżyć- na tyle go/jej nie stać.

Spójrz z innej perspektywy. Za co dokładnie go/ją obwiniasz? W czym według Ciebie się nie realizuje? Co nie jest tak piękne, jak pierwotnie zapowiadało się być? Pomyśl nad tym.

Gdzie Ty jesteś w tej sytuacji? Stoisz z boku i krytycznie oceniasz czy działasz, chcąc, by Wasza relacja rozwijała się jak najlepiej?

Rozmawiacie o tym?

Czy w związku z tym tematem jesteś w stanie odszukać w sobie jakieś pozytywne uczucia do Twojej drugiej połówki? Spróbuj to w sobie wypielęgnować.

Czy dostrzegasz możliwość na drugą szansę dla Was?

A może jednak to nie porażka, tylko ... no właśnie, co?




0
Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.