poniedziałek, 29 lutego 2016

Zmiany w życiu dają siłę.






Z takim zdaniem spotkałam się na okładce jednego z popularniejszych magazynów. Jeśli to 100% prawda, to pomyślałam sobie, że jestem niesamowicie silną kobietą- tyle w moim życiu było już przeistoczeń ;)

Nie wiem tak naprawdę, co autor wypowiedzi miał na myśli. Nie zajrzałam do odpowiedniego artykułu, chcąc zostawić sobie zupełną dowolność interpretacji. Gdy zastanawiam się nad tym stwierdzeniem, to uważam, że zwykle przerabiane w życiu przeobrażenia rzeczywiście mogą być przyczyną wzrostu naszego samopoczucia, zadowolenia czy nawet przypływu chęci do działania. 

Przykłady na poparcie tezy aż się mnożą: zmień swój image- fryzurę, styl ubierania się i postaw na szeroki wachlarz usług kosmetycznych- od razu poczujesz się lepiej! Obudzi się w Tobie zadbane i dopieszczone JA, a to przecież bardzo miłe uczucie. :)

Spraw sobie coś ekskluzywnego do mieszkania- jakiś gadżet, o którym zawsze marzyłeś. Albo co tam- od razu remont, na który od tak dawna nie możesz się zdecydować i wykończenie wnętrza w stylu, który od lat chodzi Ci po głowie. Ale satysfakcja, co?

Zmiana pracy- oczywiście na taką, która spełnia Twoje oczekiwania! Awans na wyższe stanowisko lub otworzenie własnej firmy, zespół kolegów tworzący atmosferę wsparcia, o niebo lepsze zarobki, samorealizacja i ciągły rozwój- no komu nie dodałoby to skrzydeł?

Kupno domu, auta, ślub, dłuższy wyjazd, uporządkowanie piwnicy, zapisanie się na kurs japońskiego, przyrządzenie po raz pierwszy sushi, podjęcie wymarzonych studiów, wyśniony weekend z dziewczyną... wszystko to rzeczywiście uszczęśliwia! Czasem być może co prawda ciężko nam zrobić ten pierwszy krok w kierunku zmiany, zaplanować ją i ruszyć z kopyta- ale kiedy już się odważymy, efekty zwykle są budujące i dające siłę i chęci do podjęcia kolejnych wyzwań.

Co jednak ze zwrotami życia, których wcale byśmy nie oczekiwali? 
Odejście bliskiej osoby, przymusowa przeprowadzka w obce miejsce, konieczność podjęcia pracy na studiach ze względu na pustki w portfelu, przewlekła choroba w rodzinie, wypadek, utrata pracy, zawód miłosny, nieudane starania o potomstwo... Jak w takich sytuacjach znaleźć siłę; jak takie "niechciane" zmiany mogą nam ją dać? 

Myśleliście nad tym kiedyś? Bo mi się zdarzyło ;) Doszłam do wniosku, że najlepiej mieć na stałe swój stabilny punkt odniesienia- Wielką Ideę i Wartość Constans. W moim przypadku jest to wiara. Odczytuję wydarzenia i  sytuacje poprzez pryzmat prowadzenia ich przez Siłę Wyższą, jaką dla mnie jest Bóg. Nie wszystko muszę wtedy rozumieć- mam bowiem świadomość, że Ktoś czuwa nad tym za mnie i wie, że tak jest lepiej. A to daje możliwość przetrwania ciężkich chwil; daje siłę. Może ona też brać się ze wsparcia innych osób- opierania się na ich doświadczeniu, mądrości, albo po prostu byciu z nami. Pomaga też i przede wszystkim rozmowa- nie warto ukrywać tego, co boli i stwarza trudność. Słowa wypowiedziane mają tą wielką siłę, że nadają inne znaczenie myślom. Spróbuj, jeśli nie wierzysz! I obserwuj, jak wykrystalizuje się przy okazji Twój charakter ;)

A może masz inne sposoby na odnalezienie siły w chwilach trudnych zmian? Podziel się! Chętnie o tym przeczytam!

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.