piątek, 12 lutego 2016

Taka lekcja od Tamar.




Siedzi we mnie kwestia, którą poruszyliśmy ze studentami w jednej z dyskusji: jak nabrać dystansu do niektórych wydarzeń z życia? Punktem zapalnym stała się konkretna postawa Tamar, naszej biblijnej bohaterki (odsyłam do Pisma Świętego, Rdz 38). 

Tamar uwiodła teścia, by wymusić na nim dopełnienie przysługującego jej prawa lewiratu. Na moment w historii swojego życia zdystansowała się od swojej tożsamości- przestała być wdową, stała się nierządnicą. Zdystansowała się wobec swojego czynu- szybko wróciła do roli posłusznej córki i, wydawać by się mogło, zapomniała o całym zajściu. Nadała odpowiedni dystans swojej relacji z teściem- choć psychicznie łatwo jej na pewno nie było starać się z nim 
o potomstwo.

Czy cel zawsze uświęca środki? Bóg był z nią, bo sprawiedliwie, jak na owe czasy, chciała przedłużyć losy rodu Judy. Czy możemy ocenić moralność jej czynu? Uważam, że z perspektywy teraźniejszości jest to awykonalne, więc nie warto się nawet starać. Stary Testament czytamy, przenosząc się w realia świata Starego Testamentu i wszystkie rządzące nim prawa. Kropka.

Jest jednak coś, co warto. Warto, jak Tamar nabierać dystansu. Nie po to, by z zimną krwią planować i podstępnie realizować swoje prywatne, egoistyczne cele. Ale po to, by dążyć do sprawiedliwości; by żyć spokojniej i pełniej; by mieć szerszą perspektywę; by czuć się wolnym 
i spełnionym.

Taka lekcja od Tamar.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.